Można być jednocześnie dobrą matką i pracownikiem

Ciąża to była dla Ciebie bardzo przyjemna informacja. Od dawna chciałaś zostać matką, lecz wszelkie próby kończyły się niepowodzeniami. W końcu przestałaś o tym myśleć i zajęłaś się karierą. Praca to był Twój żywioł i trudno Cię było od niej oderwać. Byłaś ubezpieczycielem i sprzedawałaś polisy na życie. Miałaś do tego smykałkę, bo potrafiłaś przekonać do swoich racji, nawet najbardziej opornych klientów. Wmawiałaś im, że ta polisa jest im niezbędna. Roztaczałaś przed nimi czarne scenariusze i mówiłaś o ewentualnych konsekwencjach braku ubezpieczenia. No bo co z nimi będzie, gdy poważnie zachorują lub ulegną poważnemu wypadkowi. Nie trudno było zgadnąć. Będą mieli poważne tarapaty finansowe.

Nie jest tajemnicą, że prywatne leczenie kosztuje i mało kogo na nie stać. Można co prawda skorzystać z tego, które oferuje Narodowy Fundusz Zdrowia, ale jest ono zbyt krótkie i niewystarczające. Taka polisa pokrywa natomiast wszelkie koszty, nawet przez okres sześciu miesięcy. Pacjent nie popada dzięki niej w zadłużenie, a jego rodzina nie musi zamartwiać się, skąd tu wziąć pieniądze. Oczywiście ubezpieczenie wymaga od pacjenta, aby płacił składkę. Jednak jej koszt nie jest zbytnio wygórowany. Z pewnością każdego z nas stać na wydanie 5 zł dziennie. Właśnie niewielkie opłaty plus to, że można wypłacić pieniądze w każdej chwili, najbardziej przekonywały klientów. Ponieważ to Ty sprzedawałaś najwięcej ubezpieczeń, Twój przełożony bardzo Cię cenił. Zaproponował Ci również awans, miałabyś zostać szefem działu. Ty jednak odmówiłaś, bo miałaś inne- ważniejsze sprawy.

Razem z mężem staraliście się o dziecko. Niestety nie udawało się, więc oboje poddaliście się leczeniu. Lekarz uprzedził Was, iż najpierw musicie przejść wszystkie badania. Dopiero na ich podstawie można określić źródło problemu. Okazało się, że oboje jesteście zdrowi. Problemem była Wasza psychika i przepracowanie. Lekarz doradził Wam zmienić środowisko i zapomnieć o pracy. Tak też zrobiliście i wyjechaliście na tydzień w góry. To okazało się strzałem w dziesiątkę, bo miesiąc później zaszłaś w ciąże. Wiadomość o dziecku nie sprawiła jednak, że porzuciłaś pracę. Po prostu nieco ją ograniczyłaś. Większość Twoich obowiązków przejęła Twoja asystentka. Ty relaksowałaś się w domu i czekałaś na szczęśliwe rozwiązanie.

Gdy ono nadeszło, potrafiłaś wytrzymać z dzieckiem w domu, jedynie pół roku. Resztę urlopu nie wykorzystałaś. Zatrudniłaś też nianię, a sama wróciłaś do pracy. Opiekunka karmiła Twojego Adasia butelką, bo Ty straciłaś już pokarm. W związku z tym musiałaś wytłumaczyć jej, ile mleka modyfikowanego je noworodek. Okazało się, że mimo iż jest młoda, świetnie radzi sobie z niemowlakami. Bardzo Cię to ucieszyło, bo miałaś pewne obawy. Na szczęście okazały się one bezpodstawne. Ty zrozumiałaś także, że praca nie jest najważniejsza. Adaś stał się Twoim skarbem, więc przeszłaś na pół etatu. Pozostałą część pracy wykonywałaś w domu lub za pomocą komputera. Szef pozwolił Ci mieć elastyczne godziny pracy, a było to dla Ciebie spore ułatwienie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here